,,Billions” to opowieść o tym jak ambicja napędza ego i prowadzi nieuchronnie do starcia, gdy krzyżują się drogi dwóch mężczyzn, którzy nawykli do bycia zwycięzcą. W serialu podoba mi się to, że jest osadzony w nowoczesnych realiach: mamy tu giełdę, świat pieniądza, machinę prawno-fiskalną jaką reprezentują instytucje państwa i umiejętnie prowadzone wątki osobiste bohaterów, które z czasem coraz mocniej zacierają granice między pracą a życiem prywatnym.
Prokurator Jack Rhodes poprzysiągł sobie ,,upolowanie” miliardera Boby’ego Axelroda. Ten jednak okazuje się godnym przeciwnikiem i szybko pokazuje, że jest w stanie równie mocno zaszkodzić wpływowemu stróżowi prawa. W zwarciu na kompromitujące zdjęcia, kruczki prawne i wielkie pieniądze, rykoszetem zaczynają obrywać nie tylko oni, ale również wszyscy naokoło.
Fabuła nie przedstawia nam historii na zasadzie dobry – zły. Widząc metody po jakie sięga Rhodes łatwo poddać w wątpliwość moralne podstawy jakimi się kieruje, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że sam jego ojciec nie waha się sięgnąć po łatwy zysk z nieuczciwych ruchów na giełdzie albo wykorzystywanie koneksji dla rozmaitych korzyści. Zasadnicze pytanie brzmi: czy posunięcia prokuratora Rhodesa bardziej służą dobru państwa i obywateli czy jego osobistej ambicji? Prawo każdy nagina tu na własny użytek i właśnie tę hipokryzję Bobby Axelrod świetnie rozumie, demaskuje i wykorzystuje. Widz sam musi zdecydować komu powinien kibicować.
Billions recenzja – naprawdę dobry serial!
Do tej pory wyszły 2 sezony Billions czyli 24 odcinki pełne zwrotów akcji i przemian bohaterów, wynikających z doświadczeń, będących udziałem zarówno osób na pierwszym planie jak i ciekawych bohaterów drugoplanowych. To bardzo ważne, że postaci nie stoją tu w miejscu, a kreacje towarzyszące głównym bohaterom również stanowią o sile tego serialu.
Zdecydowanie polecam!